4 WzD Pod Skrzydłami Tytanów.avi
4 WzD Pod Skrzydłami Tytanów.avi Rozmiar 350,0 MB |
Odcinek 4: POD SKRZYDŁAMI OLBRZYMÓW (GIANTS OF THE SKIES)
Majestatyczny kondor o skrzydłach trzymetrowej rozpiętości wyglądałby jak wróbelek obok ornitocheira. I miałby nie większe szanse, niż gołąb podczas spotkania z sokołem. Na szczęście dla współczesnego padlinożercy, ostatni z rodu pterozaurów szczycący się dwunastometrowymi skrzydłami wzbił się w powietrze przed wieloma milionami lat. Autorzy czwartego odcinka serialu towarzyszą olbrzymiemu gadowi w transoceanicznym locie ponad Ziemią z początków okresu kredowego. Wtedy właśnie, sto dwadzieścia siedem milionów lat temu, nasz glob ponownie zmieniał oblicze. Na skutek ruchów skorupy ziemskiej na północy i południu rozstąpiły się wielkie masy lądu i podniósł się poziom oceanów. Stromymi urwiskami poszarpanej linii brzegowej zawładnęły gady latające, zwane pterozaurami. Żyły na planecie już od stu milionów lat, w okresie kredy osiągnęły apogeum potęgi. Okazy o sześciometrowych, błoniastych skrzydłach nie należały do rzadkości. Ale władcami przestworzy były ornitocheiry. Jeden z gigantów, czterdziestoletni matuzalem, wyrusza z terenów dzisiejszej Brazylii na tokowisko w Europie, aby znaleźć samicę. Najpierw podąża na północ, wzdłuż brzegów kontynentu amerykańskiego. Gwałtowna ulewa przerywa lot. Pterozaur musi poszukać kryjówki, aby delikatna, miękka sierść okrywająca tułów nie nasiąkła wodą. Nowy dzień przynosi poprawę pogody. Olbrzym czeka, aż słońce ogrzeje ziemię i prądy wznoszące ułatwią mu start. Te same kominy ciepłego powietrza umożliwiają gadowi szybowanie ponad obszarem otwartych, choć niezbyt rozległych wód Atlantyku. Praocean ma zaledwie trzysta kilometrów szerokości. Dopiero za miliony lat lądy odpłyną od siebie na przeciwległe półkule. Wreszcie ornitocheir dociera do celu podróży - na ogromną wyspę Kantabrię, która w przyszłości "przyklei się" do Europy tworząc Półwysep Iberyjski. Sędziwy pterozaur czuje trudy lotu na dystansie kilkunastu tysięcy kilometrów. Odkąd dojrzał, pokonywał tę trasę co roku i bez kłopotu znajdował partnerkę. Tym razem napotyka ostrą konkurencję młodszych i sprawniejszych pobratymców. Daremnie próbuje zainteresować którąś z samic. Nadwątlone siły kolosa topnieją w bezlitosnym żarze lejącym się z nieba. Parę dni później truchłem olbrzyma pożywi się młode pokolenie ornitocheirów.